Niech za wprowadzenie posłuży taka oto historia:
W obozie koncentracyjnym Sachsenhausen mówiliśmy coś o desce naszego stołu («naszego», bośmy przy nim jedli), a wtedy prof. leśnictwa, Edward Chodzicki, upomniał nas, że należy mówić tarcica a nie deska, bo ta drewniana płyta jest gruba na tyle centymetrów co tarcica. Jest to przykład na przywłaszczanie sobie przez uczonych niektórych wyrazów potocznych i nadawania im rangi terminów naukowych. Równocześnie z tym zabraniają mówić po staremu ludziom spoza kręgu fachowców («profesjonalistów» nakazuje mówić obecna moda). Tak właśnie stało się z wyrazem okręt: wojskowa marynarka uznała wyraz okręt za swój i próbowała zabronić «cywilom» nazywać okrętami wszystko, co pływa, a nie jest wojenne. (S. Urbańczyk, dopisek w Języku Polskim LXXIV, z. 4–5, s. 388, 1994)
Mieliśmy swego czasu wpis podsumowujący jeden z miesięcy działalności w Dobrym słowniku zatytułowany Okręt to nie statek?. Stosowne wyjaśnienie można też znaleźć tutaj.
Posłuchajcie też jednej zwrotki (do 2:00)
Ale problem jest szerszy, ponieważ dotyczy w ogóle opozycji języka ogólnego i języka (języków) terminologicznego. Tego, czy w języku ogólnym można używać wyrazów tak, jak utrwalił to zwyczaj językowy, czy też może należy wymuszać na wszystkich, by posługiwali się poprawną terminologią. Bywa, że wyrazu należącego do terminologii jakiejś dyscypliny używamy w języku potocznym w innym znaczeniu, choć zbliżonym do tego terminologicznego. Nawet gdy z terminologicznym znaczeniem jesteśmy zapoznawani w czasie nauczania elementarnego.
Wiele mamy przykładów na rozjechanie się (lub rozjeżdżanie się) języka specjalistycznego i codziennego (powszechnego). Oto parę przykładów.
AKACJA
Nasza swojska akacja dla botaników wcale akacją nie jest. To robinia albo grochodrzew, z typowym gatunkiem zwanym po łacinie Robinia pseudoacacia L. (Ciekawa ta łacińska nazwa, prawda?). Prawdziwe akacje (Acacia) rosną głównie na sawannach Afryki. I ten widok jest Wam na pewno znany:
Urzekł mnie taki wpis z forum:
Mała córeczka koleżanki twierdziła, że słowo „wakacje” oznacza, że jedzie się „w akacje”. Po prostu w czerwcu kwitnie robinia biała, zwana popularnie (chociaż nieprawidłowo) akacją, a dziecko zwykle spędzało wakacje w otoczeniu tych drzew i zachwycało się nimi, jak tylko przyjeżdżało. (forum.gazeta.pl/forum, 2016)
W botanice roi się zresztą od różnic w stosunku do języka codziennego, że wspomnę tylko, że słynna czterolistna koniczyna dla botanika ma jeden, tyle że czwórdzielny liść.
Warto zacytować jeszcze prof. Mirosława Bańkę:
(…) potoczna racjonalność i filozofia zdrowego rozsądku są na ogół wartościowane pozytywnie jako źródła wiedzy o języku i kulturze. Do rzadkości należy dziś otwarte traktowanie konwencji nazewniczych języka potocznego jako błędów wynikających z niewiedzy (w taki sposób Handke 1992 interpretuje np. nazywanie grochodrzewu akacją, jakby nie dostrzegając faktu, że wiele osób używa tej nazwy nie z niewiedzy ani z upartego trwania w błędzie, lecz całkiem świadomomie, w zgodzie z konwecjami ogólnej polszczyzny). (Mirosław Bańko, Z pogranicza leksykografii i językoznawstwa, 2000, s. 73)
Można przetestować w tym roku wypowiadanie zdania: „Popatrz, jak pięknie kwitną robinie”…
GRYPA
Potoczny obraz świata chorób też mocno różni się od spojrzenia specjalistycznego, medycznego. Dla większości osób grypa to wyższy stopień przeziębienia: dochodzi wysoka gorączka, może bóle, może dreszcze, większe osłabienie. Dla lekarzy grypa to konkretna choroba zakaźna, którą wywołuje konkretny wirus: Myxovirus influenzae. (Znów piękna nazwa, prawda?).
Co przecież nie przeszkodzi nam nazywać grypy po swojemu. Choć gdy szczepimy się na grypę, to jednak warto, żebyśmy mieli świadomość, na co konkretnie się szczepimy…
GEOGRAFIA
Geograficznie ciekawą kwestią jest na przykład to, w jakiej Ameryce leży Meksyk. I to, że Ameryka Środkowa w zasadzie naukowo nie istnieje. Istnieje za to Ameryka Centralna.
Jeszcze ciekawiej jest, gdy potoczny sposób widzenia świata wpływa na… składnię. Mówimy na przykład, że jedziemy do Bahrajnu, choć Bahrajn to wyspa — tylko nikt o tym nie wie. A znowu jeździmy sobie na Dominikanę (ok, kto sobie jeździ, ten sobie jeździ), która dla odmiany wyspą nie jest, choć tak ją się powszechnie postrzega.
RÓŻNOŚCI
O słońcu (w odróżnieniu od Słońca) wciąż mówimy w sposób przedkopernikański, że wschodzi i zachodzi, choć to przecież Ziemia zakręca w swym obracaniu się. Mało to logiczne, ale wcale takie być nie musi, co już sobie wyjaśnialiśmy we wpisie o logice w języku.
Powszechnie mówimy, że ksiądz poświęcił np. nasz dom, ale on go mógł co najwyżej pobłogosławić. Błogosławienie, konsekrowanie i poświęcanie mają nieco ściślejsze znaczenia w terminologii kościelnej niż w użyciu powszechnym.
W sferze świeckiej też nie jest jednoznacznie, bo różnie rozumiemy dzień świąteczny, a zwłaszcza dzień powszedni.
MYŚLNIK
Jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Na blogu Dobrego słownika odbyliśmy kiedyś rozmowę na temat różnych kresek poziomych, mamy też w słowniku potężną regułę językową o myślnikach, łącznikach, półpauzach traktującą szczegółowo i z przykładami. Coby użytkownicy nasi umieli te kreseczki odróżniać i poprawnie je stosować.
Tymczasem okazuje się, że myślnikiem potocznie użytkownicy polszczyzny zaczynają nazywać wszystko, co leży poziomo w pozycji okołośrodkowej. Przekonałem się o tym całkiem niedawno, gdy nasz informatyk Kamil poprawiał działanie wyszukiwarki i hasła w rodzaju Baba-Jaga określał mianem haseł z myślnikiem. Poprawiałem go oczywiście za każdym razem, ale…
Natknąłem się w artykule prof. Saloniego na bardzo ciekawą ankietę:
„Jak podyktujesz adres: w.b.kowalska-nowak@uw.edu.pl po polsku i po angielsku (lub w innym języku)?”.
Kreska w dwuczłonowym nazwisku została nazwana:
- myślnik 48 razy | dash 26 razy
- łącznik 11 razy | hyphen 45 razy
- dywiz 3 razy
- kreska 4 razy | line 1 raz
Sam mam wrażenie, że gdybym dyktował komuś ten adres mailowy i powiedział [kowalska łącznik nowak] (czyli prawidłowo!), to tylko bym tego kogoś wprawił w zakłopotanie.
Saloni cytuje też wypowiedź prof. Roberta A. Rothsteina z dyskusji o swoim artykule: „Jeżeli chodzi o hyphen i dash, sądzę, że pierwsze słowo praktycznie nie istnieje w mowie większości Amerykanów. Np. gdy się podaje adres internetowy (URL), który zawiera hyphen, czy to w rozmowie, czy w mediach, wszyscy mówią „X dash Y”, np. <wright-builders.com> czyta się „wright dash builders dot com”. Ludzie pióra (akademickiego czy literackiego) odróżniają hyphen i dash, ale jeżeli nie pracują jako redaktorzy czy adiustatorzy, nie wiem, czy odróżniają en-dash i em-dash”.
Taka historia. Saloni podsumowuje:
Ukształtowanie się nowego znaczenia to zmiana w języku polskim. Na pewno oceniam ją jako niepożądaną. Ale ponieważ się dokonała, trzeba się z nią pogodzić.
Jeśli kreseczka pozioma jest potocznie nazywana myślnikiem, a drzewo zwane przez botaników robinią określa się powszechnie mianem akacji, to w słowniku nie można takich faktów ignorować. W Dobrym słowniku staramy się uwzględniać w definicjach oba punkty widzenia, zobacz np. definicję pod smooth jazz. Unikamy przy tym ocen w rodzaju nieprawidłowo, używamy raczej określeń nazywane potocznie, nazwa zwyczajowa itp. Gdzie jednak leży granica pilnowania tego, żeby nam się różne rozumienia zbytnio nie rozjeżdżały? Trudno powiedzieć.