Parę dni temu wychodzę z domu i… co widzę? Co widzę, to widzę, ale jak to się nazywa? Klasyczne pytanie językoznawcze, a nawet dialektologiczne bądź geograficzno-językowe. Zdaje się, że to szadź, zwana też sadzią. Nie można nie wpleść w to też gwarowego szadzenia.
Szadź była już kiedyś bohaterką wpisu na blogu. Jedno z podsumowań miesiąca miało tytuł: Kto nasadził tyle szadzi, czyli podsumowanie stycznia 2015. Wtedy też zostało opracowane hasło w Dobrym słowniku. Dwa lata później znów mamy styczeń (to ci dopiero!), więc warto zająć się bliżej okołoszadziowymi zjawiskami.
Podczas tworzenia Małego atlasu gwar polskich (MAGP) pytano o ‘szron na drzewach’ (pytanie nr 364) i ‘szron na murze’ (pytanie nr 365). Ludzie posługujący się gwarami dysponują niekiedy bardziej precyzyjnym aparatem pojęciowym w odniesieniu do zjawisk przyrody, mających żywotny związek między innymi z uprawą roli i własnoręcznym dbaniem o to, by samemu nie zamarznąć oraz by zwierzętom domowym nie było zimno. Może nie aż takim jak tzw. Eskimosi z popularnej językoznawczej legendy miejskiej (mający nazwy na ponoć sto jeden różnych rodzajów śniegu) — ale jednak.
Kartoteka MAGP została zdigitalizowana i umieszczona w Repozytorium Cyfrowym Instytutów Naukowych PAN. Przyjrzyjmy się nazwom z różnych okolic Polski. Na jednej z map opublikowano synonimy szronu. Skądinąd wiadomo, że szadź i szron to nie synonimy. To jednak klasyczny brak uzgodnienia znaczenia pojęć i metodologii. Uznajmy wyższość dzieła dawnego i nie przejmując się niczym, zaprezentujmy malutki fragment wiedzy zgromadzonej kilkadziesiąt lat temu przez dialektologów pod wodzą Kazimierza Nitscha w układzie nr punktu — nazwa — miejscowość:
1a — sędzielina — Międzybrodzie Bialskie
2a — sedzelina, uosedziało — Jabłonka (Orawa)
2b — sedzelina — Łapsze Niżne (Spisz)
2c — sedzina, osedziałe — Sromowce Wyżne
3 — sãdzielina, uosãdziało — Brzezna-Litacz (Sądeckie)
3a — złodlina — Krościenko
4 — uosedzielina — Mrukowa, pow. Jasło, gm. Osiek Jasielski
4a — syndelina — Sękowa, pow. Gorlice
8 — sędzielina — Jodłówka Tuchowska
9b — sędzielina — Czchów
9c — sódzielina — Kasinka Mała
9d — sydzielizna — Dziewin, pow. Bochnia, gm. Drwinia
10 — syndzielina — Skawica, pow. Sucha Beskidzka (pod Babią Górą)
11 — oszuść / oszyść — Karwina (Śląsk Cieszyński, Republika Czeska)
11a — oszadlina — Olza, pow. Wodzisław Śląski, gm. Gorzyce
16a — sedzielysko — Sępichów, pow. Busko-Zdrój, gm. Nowy Korczyn
16c — sedzielyna — Samocice, pow. Dąbrowa Tarnowska, gm. Bolesław
Etc.
Współczesny etymolog, prof. Wiesław Boryś, jako synonim szadzi wskazał okiść, ale to zupełnie co innego, nie zamarznięta mgła, tylko… a może niech Dobry słownik wyjaśni.
Istnieje też na przykład słowo żłódź (ożłodż). To rodzaj marznącego deszczu ze śniegiem, powodującego gołoledź, jak to mówią w komunikatach dla kierowców. Parę dni temu żłódź padała, ale my tego nie wiedzieliśmy.
SKĄD TA SZADŹ?
Mnie gwarowa forma sadź i sodź kojarzyła się zawsze z osiadaniem, osadzaniem się (mgły) na roślinach, przewodach, słupach itp. Okazuje się jednak, że to nie o siadanie chodzi, ale o kolor — szady, a gdy kto mazurzy, to sady. Że w historii polszczyzny się poprzekręcało i wstawiliśmy tam fałszywą, to jest nieuzasadnioną etymologicznie, samogłoskę nosową, stąd sędziwy i sędzielizna. Proszę bardzo, tak o tym pisał Brückner:
Budowa słowotwórcza wyrazu (szady) wskazuje na archaiczną serię nazw kolorów wraz z blady i gniady. Osiwieć można, oszaleć, paść trupem i oszadzieć od tego.
A CO TO JEST SZADZENIE?
Jak to bywa z terminami językoznawczymi (pamiętacie jabłonkowanie?), nie ma pełnej zgody, a twórcy terminów już nie żyją, więc nie da się poprosić o szczegółowe wyjaśnienie. Aleksander Brückner (zm. 1939) w swoim słowniku etymologicznym języka polskiego na s. 356 twierdził, że szadzenie to „wymawianie np. bzida zamiast bida (bieda), psies zamiast pies”. Wymowa taka jest charakterystyczna dla Kurpiów i części Mazur. Nie jest to jednak mazurzenie.
W Dobrym słowniku istota szadzenia opisana jest tak. Prof. Halina Karaś z UW szadzenie scharakteryzowała jeszcze dialektologicznie:
Szadzenie występuje szczególnie często na styku gwar mazurzących i niemazurzących, np. na Suwalszczyźnie w pasie suwalskich gwar mazurzących przy granicy z niemazurzącymi gwarami wschodniosuwalskimi, por. np. pomoczy, palczy, nażywali, na naucze, opłaczające, czyna, szwoje, faszola, ża niego żapłacił, szchowali = pomocy, palce, nazywali, na nauce, opłacające, cena, swoje, fasola, za niego zapłacił, schowali. Czasem terminem tym określa się używanie wszelkich hiperyzmów, czyli hiperpoprawność językową (przesadę poprawnościową). (gwarypolskie.uw.edu.pl)
Chodzi o to, że człek niektóry, chcący zmienić swoje nawyki wymawianiowe i odciąć się od wiejskiego (gwarowego, charakteryzującego społecznie i terytorialnie) sposobu mówienia szadził się na pana, a że nietrudno w takiej sytuacji o faux pas, to bywało, że szypał szoli do czukru (jak to mówią we wsi mojej mamusi). Ot, choćby warszawskie u nasz. Warszawski faszon często się brał, bierze i brać będzie z dostosowywania się do sznytu obowiązującego w Stolycy, która podobno da się lubić.
Zatem szadzący szadzi szczepki, a mazurzący sadzi scepki. Oby nie zmarzły pod s(z)adzią.