rozmowy z jajem

Słowa 2016 roku

Jakie słowa najczęściej padały w 2016 roku i zawierają esencję tego, czego byliśmy w tym roku świadkami. Zapraszamy na krótki przegląd w rozmowie doktorów Czesaka i Szałkiewicza.

POLITYKA PLUS

Szałek: — Od plusa zaczniemy?

Artur: — Możemy.

Szałek: — Plus już dawał znać o sobie wcześniej, we wszelkich 40+ i kremach 50+, i filmach 18+. Teraz jednak wzmógł jeszcze swą obecność, bo zawitał do programu 500+.

Artur: — Bardzo miły to program, jeśli jest się rodziną wielodzietną, choć nie do końca wiadomo, dlaczego akurat 500+, a nie +500.

Szałek: — Trochę inny jest ten plus, bo krem 50+ jest dla kogoś w wieku powyżej 50 lat. A w programie 500+ nie chodzi o to, że jest dla osób zarabiających ponad 500 zł, tylko o to, że dostanie się 500 zł więcej.

Artur: — Widzisz, już od czasów prezydentury Wałęsy wiadomo, że są plusy dodatnie i plusy ujemne. Plusy rozpychają się przez ostatnie dwadzieścia kilka lat w naszym systemie językowym i chcą, żeby było ich więcej, czyli po łacinie, zdaje się, plus.

Szałek: — Jest szansa na więcej, bo na horyzoncie widać już program Mieszkanie+.

Artur: — Plus musi być w nim wielki, żeby przykrył dawniejsze słynne 3 miliony mieszkań.

Szałek: — Jeśli już jesteśmy przy plusach, przy rządzących i przy plusach rządzących, to mamy „dobrą zmianę”. Krążył zresztą taki dowcip, że w oryginale był w tym haśle przecinek: „dobra, zmiana”.

Artur: — Zmieniają się chyba zasady grzeczności i skromności językowej. Dawniej nie za bardzo w polskiej etykiecie językowej wypadało mówić o sobie dobrze, tak wprost. Mówiło się raczej „robimy, co możemy”, „staramy się” (też w reakcji na pochwałę). Tymczasem mamy strategię nową: pochwal się sam, nie czekając, aż zrobi to ktoś inny. I sama „dobra zmiana” jest też czymś nowym w polszczyźnie, tak się przecież nie mówiło. Mówiło się „zmiana na lepsze”.

Szałek: — Zauważmy, że cokolwiek by sądzić o partii rządzącej i jej prezesie, to zdolność do narzucania w debacie publicznej pewnych określeń, nacechowanych jakoś aksjologicznie, jest ich silną bronią.

Artur: — Nowocześnie można powiedzieć, że narzucają swoją narrację.

Szałek: — I tu można przejść do kontry, która pojawiła się stosunkowo późno, a miała uderzać w „dobrą zmianę” w państwowych spółkach. Mam na myśli tzw. Misiewiczów.

Artur: — Eponim pochodzący od nazwiska pana rzecznika Misiewicza ma oznaczać ludzi wstawianych do rozmaitych instytucji państwowych, którzy zapewnią lojalność wobec partii.

Szałek: — Czyli nihil novi sub sole, tylko słowo nowe.

Artur: — Dawniej byśmy powiedzieli o Dyzmach, którzy jako słowo już się widać zużyli. Mamy zatem rzeczywistego pana Misiewicza, o którym prezes Kaczyński powiedział „nieszczęsny”, więc chyba będzie już musiał to brzemię nazwiska, które stało się znaczącym wyrazem, nieść przez dalsze lata. Trochę mu współczuję.

Szałek: — Politycznym wyrażeniem roku mógłby być też Trybunał Konstytucyjny.

Artur: — Ale tak czysto frekwencyjnie. Językowo nas to chyba nie kręci.

czarny-protest

CZARNA ABORCJA

Artur: — O tym warto coś rzec, gdyż widzę tu plemienność w języku. Tak jak malunki na twarzach wojowników rdzennoamerykańskich (ponoć już nie wolno mówić „indiańskich”) mówiły, kto z jakiego jest plemienia i kto jest na wojennej ścieżce, tak teraz, jeśli ktoś powie „zabijanie dziecka poczętego”, to można już mu domalować gębę zaangażowanego katola z dużym prawdopodobieństwem głosowania na PiS. A jeśli ktoś powie „przerywanie ciąży” albo „prawo wyboru”, to z pewnością będzie to jakiś lewak, jeśli nie komunista.

Szałek: — A to znaczy, że nie mamy nic pomiędzy, że nam zanika polszczyzna wspólna, a rozwijają się dialekty plemienne. O trudnościach słownikowych z tym związanych pisałem w Eutanazja, głupcze!

Artur: — O całej sprawie będzie nam może przypominać wyrażenie „czarny protest”.

Szałek: — Zainteresowało mnie właśnie, że gdybym był osobą nie na bieżąco społecznie czy politycznie i gdybym usłyszał o „czarnym proteście” związanym z aborcją, to spodziewałbym się, że protestują ci, którzy sprzeciwiają się liberalizacji prawa aborcyjnego.

Artur: — Tak, bo kojarzyłoby się to z żałobą, z opłakiwaniem dzieci poczętych, które straciły życie w wyniku aborcji, albo — trochę prześmiewczo — że to czarni zorganizowali, czyli kler. Ci, którzy zabierają często głos w sprawach życia seksualnego czy rodzinnego, co się wielu osobom nie podoba.

waszyngton

A ZA GRANICĄ

Szałek: — Może najpierw o tej zagranicy, która przyjechała do nas. Czyli o ŚDM. Zauważ przy tym, że lubimy coraz bardziej skrótowce. Słowami roku mogłyby być ŚDM, wspomniany już TK (Trybunał Konstytucyjny), a może i wywodzący się z aktywności prezydenta Dudy w mediach społecznościowych skrótowiec PAD.

Artur: — Krakusi, i może nie tylko, wymawiali ŚDM jako [eś-de-emy], np. ktoś był wolontariuszem na [eśdeemach].

Szałek: — Uderzę w bardzo poważne tony i powiem, że w związku z ŚDM dobrze, iż nie musimy wśród słów roku omawiać takich jak „terroryzm” czy „zamach”.

Artur: — Zgadza się. A jeśli pomyślimy teraz o zagranicy która jest za granicą, to wśród słów roku na pewno powinno pojawić się nazwisko Trump.

Szałek: — Wiele tu mówić nie musimy, wystarczy odesłać do wpisu Trump, trump, misia bela. Z innych zagranicznych mamy na pewno „Brexit”.

Artur: — A tu znów wystarczy odesłać do hasła w Dobrym słowniku. Możemy sobie zapisać na plus (znów plus), że opracowaliśmy to hasło szybciutko na życzenie naszych użytkowników.

sport

I W SPORCIE

Szałek: — Do słów roku nominowałbym też słowo „doping”, które przez cały rok wciąż było obecne, czy to w związku z wykluczeniem rosyjskich lekkoatletów z olimpiady, czy to afery z polskimi ciężarowcami, czy to dopingu w astmatycznej Norwegii. I wciąż bada się jakieś próbki, a to sprzed ośmiu lat, a to sprzed czterech.

Artur: — Odbiera się medale i niektórzy z szóstego miejsca już prawie mają podium.

Szałek: — Słowo doping więc cały czas gdzieś krąży i obawiam się, że chyba nie przestanie.

Artur: — I pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu doping w języku zwykłego człowieka to było takie: uou uou uou, lecisz, lecisz!

Szałek: — Taki doping, pozytywny, też się w 2016 roku pojawiał, zwłaszcza w związku z piłką nożną. Trudno mi nawet wskazać, które słowo by tu najbardziej pasowało. Bo mamy i samą piłkę nożną (nawet pisaliśmy o niej w Inne spojrzenie na to, jak łączy nas piłka)… Zresztą zobacz, jak zmieniło się postrzeganie piłki nożnej, zwłaszcza w wydaniu reprezentacyjnym, jak zmieniło się postrzeganie PZPN-u. Nie wiem, czy jakieś inne wyrażenie w ostatnich czasach tak szybko przebyło drogę od skojarzeń negatywnych do pozytywnych.

Artur: — Do tego nieszczęsna piłka klubowa, kojarzona z odpadaniem w pucharach w Kazachstanach, a tu nagle Legia, która już miała być najgorszą drużyną w historii Ligi Mistrzów…

Szałek: — Remisuje z Realem Madryt, choć — to osobna historia — przy pustych trybunach.

Artur: — Co do trybun, to nie wydaje Ci się, że w mijającym roku przedostało się z polszczyzny kibicowskiej do polszczyzny ogólnej słowo „oprawa”?

Szałek: — Tak. I może jeszcze cieszynka. Włącznie z tą ostatnią Lewandowskiego, który w ten sposób obwieścił światu zbliżające pojawienie się potomka. Co portalom plotkarskim zapewni materiału na cały 2017 rok. Wdzięczny temat, wdzięczna para do opisywania.

Artur: — A słowo roku Dobrego słownika?

Szałek: — To pewnie „pampers”. Ze względu na tę historię. I frekwencyjny rekord odwiedzalności bloga.

A jakie jest, czytelniku, Twoje słowo roku?

Najnowsze komentarze