Mama wstała, tata wstał, dziecko wstało. — Wstałam — rzekła mama. Wstałem — rzekł tata. Wstałom — yy… żadne dziecko tak nie powie. Czy to możliwe, by w polszczyźnie ukrywał się w czasie przeszłym tak regularny rodzaj nijaki czasownika, o którym mało kto słyszał? Sprawdźmy.
-ŁOŚ I -ŁOM
Gdyby polski czasownik odmieniał się w czasie przeszłym przez wszystkie rodzaje we wszystkich osobach, to mielibyśmy formy czasu przeszłego rodzaju nijakiego w 1. i 2. osobie, jak: jadłoś, kupiłom, biegałobym, śmiałobyś się. A tworzone przecież analogicznie do form dla wszystkich oczywistych. Popatrzmy:
- czas przyszły: będziesz się bawił-ø, będziesz się bawił-a, będziesz się bawił-o;
- czas przeszły: bawił-eś się, bawił-aś się, bawił-oś się.
Hipotetycznie mogłyby być one używane w wypowiedziach dzieci lub skierowanych do dzieci:
— Mamo, zobacz, jaki piękny wianuszek zrobiłom!
— Dziecko, dlaczego nie umyłoś rąk przed śniadaniem?
To, że nikt tak nie mówi, nie dziwi. Każdy ma przecież określoną płeć, zgodnie z którą używa rodzaju męskiego lub żeńskiego.
Gdybyśmy jednak wyobrazili sobie rzeczywistość, w której zaczynają mówić przedmioty mające rodzaj gramatyczny nijaki lub w której ktoś się do nich zwraca, otrzymalibyśmy konteksty uzasadniające użycie omawianych tu form. Jak pisze Alicja Nagórko w „Zarysie gramatyki polskiej” (Nagórko, 2006, s. 128):
Formy rodzaju nijakiego 1 i 2 osoby, takie jak będę kupowało, kupowałom, będziesz kupowało, kupowałoś, mają charakter potencjalny: nie są stosowane w standardowych użyciach języka. Możliwe są natomiast w stylu artystycznym, np. w bajkach, poezji, stosujących personifikacje literackie (jeśli podlegający temu zabiegowi podmiot jest wyrażony rzeczownikiem nijakim: np. Słońce powie o sobie byłom, świeciłom).
Jeśli te konieczne wyjaśnienia wydają Ci się trochę zbyt naukowo-lingwistyczne (choć nie sądzę!), to od razu spieszę z pocieszeniem. Za chwilę dowiesz się, gdzie formy te niespodziewanie się ukryły. Poczytasz również o tym, jak mistrzowie słowa (np. Lem) ich używają oraz w jakiej grze bez nich ani rusz.
Czy gdzieś z tymi formami mogliśmy się zetknąć? W słownikach czy gramatykach uczniowskich zwykle nic o nich nie ma (w gramatykach akademickich przynajmniej wspomina się o nich w zasadzie zawsze). Wyjątkiem jest „Słownik gramatyczny języka polskiego” pod redakcją Zygmunta Saloniego i spółki. Prof. Saloni jest znanym zwolennikiem uwzględniania form potencjalnych we fleksji polskiej. Nie spodziewał się zapewne, że konsultując tworzenie „Oficjalnego słownika polskiego scrabblisty” przyczyni się do zawarcia w nim na stałe omawianych tu form. W tymże słowniku uznano je za dopuszczalne w grze (zawarto pełną odmianę czasowników). Do dziś zatem zawodowcy grający w scrabble kładą na planszy: piłoś, spałom itp. A nowicjuszy bardzo one zaskakują.
Przez wiele lat tak zwane łosie i łomy (określane tak od zakończeń: –łoś, –łom) można też było układać w najpopularniejszej grze słownej w polskim Internecie: w literakach w serwisie Kurnik.pl. Parę lat temu zostały jednak usunięte z tamtejszego słownika sprawdzającego dopuszczalność słów.
AUTENTYCZNE PRZYKŁADY UŻYCIA
W życiu, w realnych tekstach. Proszę bardzo:
1. Grzegorz Turnau w piosence „O Kutno” (z repertuaru Kabaretu Starszych Panów) śpiewa dwukrotnie w refrenie (słowa Jeremiego Przybory):
O Kutno! O Kutno! wyprałoś mnie z uczuć jak płótno. O Kutno! Okrutne Kutenko! – odjęłoś mi miłość jak ręką.
Oto fragment (aby odsłuchać, kliknij trójkącik po lewej stronie; cytowane słowa od 0:30):
2. Jan Paweł II w swojej książce „Wstańcie, chodźmy!” cytuje fragment ze swego „Pielgrzymka do Ziemi Świętej, 3. Tożsamość”:
Moje myśli powracały do pierwszych wrażeń, jakie przeżywałem podczas pierwszej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Napisałem wówczas: „Ach, miejsce na ziemi, miejsce ziemi świętej — jakimże miejscem jesteś we mnie! Dlatego właśnie nie mogę po tobie stąpać, muszę klęknąć. Przez to dzisiaj potwierdzam, że byłoś miejscem spotkania. Przyklękam — przez to wyciskam na tobie pieczęć”.
3. Maria Pawlikowska Jasnorzewska:
Lecz ty, niebo, tyś było ciemnością,
Przesłoniętą błękitem.
Tyś w modrym swym łonie
Dusiło niecierpliwą, lecz wytrwałą wściekłość,
Która czekała chwili.
4. Henryk Sienkiewicz w „Za chlebem”:
(…) słońce mówiło: „Jak się masz, Wawrzoniel Byłom w Lipińcach”, ale śruba burzyła wodę coraz gwałtowniej i komin oddychał coraz szybciej, głośniej, niby dwa złe duchy, które ciągnęły go dalej i dalej od Lipiniec.
5. Stanisław Lem w opowiadaniu „Maska”:
Ta wędrówka moja na wznak trwała czas niewiadomy, a w miarę jej postępów powiększałom się i rozpoznawałom siebie, doświadczając własnych granic, i nie potrafię wyjawić, kiedym mogło już dokładnie ogarnąć własny kształt, rozpoznać każde miejsce, gdziem ustawało. [chodzi tu o proces kreacji niezwykłej istoty, która na tym etapie swego istnienia mówi o sobie, używając jeszcze rodzaju nijakiego, później przechodzi na rodzaj żeński — ŁS]
UKRYTE ŁOSIE I ŁOMY
Istnieją jeszcze pewne ciekawe konteksty, w których omawiane tu formy się pojawiają, choć są „ukryte”. Otóż w języku polskim często odłączamy osobowo-liczbową cząstkę czasownika i przyklejamy ją do innego słowa. Na przykład:
- Durnyś! (= jesteś durny)
- No tak, tom się zapomniał (= to się zapomniałem)
- Któremuś to pokazała? (= któremu to pokazałaś)
Zauważmy, że zdanie
— Dziecko, coś ty zrobiło? (jak: Olu, coś ty zrobiła?)
jest równoważne zdaniu:
— Dziecko, co ty zrobiłoś? (Olu, co ty zrobiłaś?).
W ten sposób dość często używamy naszych łosiów i łomów, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Podobne użycie przywoływał prof. Pisarek w „Języku Polskim” z 2005 roku:
Ja ze swej strony chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt popierający stanowisko prof. Pisarkowej [tzn. dopuszczającej trzy rodzaje w czasie przeszłym — ŁS], a mianowicie na to, że osobiście wiele razy słyszałem żartobliwe powiedzenie: cierp, ciało, kiedyś chciało.
A wiecie, co byłoby szczytem użycia? Forma rodzaju nijakiego w czasie zaprzeszłym. W rodzaju zdania wypowiadanego przez słoneczko: Chciałom było dziś świecić na 40 stopni Celsjusza, ale się rozmyśliłom.
Niezwykle to ciekawe, że system gramatyczny polszczyzny kryje w sobie formy tak regularne i tak — po bliższym wyjaśnieniu — oczywiste, które jednak pozostają całkiem hipotetyczne. I nie zmienia tego ich wykorzystywanie czasem przez mistrzów słowa. W codziennej komunikacji one nie istnieją.
A może spotkaliście się gdzieś z łosiami i łomami jako zabawą słowem? A może w poważnych tekstach?