Jak osoby publikujące się polonistycznie w Internecie lawirują, żeby pozostać w zgodzie z nieżyciowymi werdyktami wyczytanymi w słownikach drukowanych.
PROLOG: CO W CZĘŚCI DRUGIEJ?
W pierwszej części „Pułapki Google” (kto nie widział, może nadrobić tutaj) cała fabuła opierała się na prostym problemie: jeśli szukasz w Google odpowiedzi na pytanie z języka polskiego dotyczące poprawności, to nigdy nie wiesz, czy nie wpadniesz w pułapkę. W pułapkę taką oto, że na wiarygodnie wyglądającej stronie ktoś po raz kolejny bezrefleksyjnie przepisze nierzetelne werdykty słownikowe. I jeszcze każe Ci to uznać za słowo święte!
O ile więc pierwsza część głównie pokazywała samą pułapkę, o tyle część druga pokaże, jak oni tę pułapkę konstruują. Będą tu zarówno przypadki w rodzaju „wyłączam myślenie i lecę”, jak i „yy-y, uu-u, już prawie dorobiłem do tego teorię”.
Jeśli masz poniżej 6 lat albo boisz się tego, co Alicja znalazła po drugiej stronie lustra, a Neo po drugiej stronie czerwonej pigułki, to skończ czytać i zamknij stronę. W innym wypadku zapnij pasy i nastaw mózg na wyższe obroty.
ROZDZIAŁ CZWARTY: (WY)PATRZ!
Jeśli w „Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny PWN” (2012) ktoś wyczyta, że wypatrzeć jest niepoprawne, to może dalej myśleć, jak tę doniosłą informację przekazać społeczeństwu, które do papieru już nie sięga, ale do Internetu sobie zajrzy. Może to zrobić na przykład tak, z takim wprowadzeniem:
Sprawa jest jasna – mówimy albo ‘patrzeć’, albo ‘patrzyć’, choć niektóre formy są popularniejsze i bardziej rozpowszechnione, to obydwie są poprawne. (poprawniepopolsku.pl/tag/wypatrzyc/, 28.04.2015)
Sprawa wcale taka jasna nie jest (co opisaliśmy tutaj). Ale mniejsza o drobiazgi. Pozwólmy autorowi tekstu zbudować napięcie:
Natomiast wydawałoby się, że utworzony przez dodanie przedrostka ‘wy’ do formantu głównego ‘patrzyć’ czasownik ‘wy-patrzyć’ będzie miał też dwie formy: właśnie ‘wypatrzyć’ i ‘wypatrzeć’.
I spuentować takim oto psikusem:
Jednak poprawny jest wariant pierwszy, czyli ‘wypatrzyć’.
Tak, tak, a ponieważ prawdziwe są tylko informacje zdementowane, jak to powiedział lider pewnej partii z kropką na początku, to od razu dementujemy i bronimy biednego wypatrzeć przed atakami domorosłych polonistów. Wypatrzeć jest poprawne! (Szczegóły tutaj).
Powyższy przykład pokazuje ulubiony sposób konstruowania pułapek: „sądzisz, że tu będzie w języku polskim analogicznie i logicznie? a figa, ty nieoświecony człeku, zaraz cię oświecę”. Taki prosty schemat. Ale fałszywy.
ROZDZIAŁ PIĄTY: (U)PATRZ!
„Patrzące” czasowniki mają w ogóle jakiegoś potężnego pecha do opisywaczy ich odmiany. W części I „Pułapki Google” (rozdział trzeci) pojawiło się już dzieło umieszczone na Onecie „Polski bez błędów. Poradnik językowy dla każdego”. Ale autorki robią czytelnika w balona również w innym miejscu:
Czasownik niedokonany z tej pary aspektowej brzmi upatrywać, a dokonany – upatrzyć, a nie, jak sądzą niektórzy użytkownicy języka, upatrzeć. Ci, którzy popełniają błędy, za wzór biorą sobie czasownik patrzeć, którego oboczną (i poprawną!) formą jest patrzyć. W języku nie ma jednak prostych analogii — to, co jest poprawne w jednym przypadku, okazuje się błędem w innym, zdawałoby się podobnym. Tym bardziej warto zapamiętać ten przykład. (portalwiedzy.onet.pl/141464,,,,upatrywac_upatrzyc_upatrzec,haslo.html)
Każą nam zapamiętywać jakiś wyjątek ponoć bez analogii, gdy faktycznie analogia jest i upatrzeć jest formą rzadszą, ale nie błędną! Tylko że jak żaden słownik tego nie zarejestrował od lat 60. XX wieku, no to lećmy z łańcuszkiem nieprawdy bez weryfikacji. Tym bardziej warto zapamiętać ten przykład, prawda?
A co mają wspólnego Konopnicka, Zapolska, Fredro, Dygasiński (żeby sięgnąć tylko do klasyków XIX-wiecznych)? Używali tej wyklętej formy.
ROZDZIAŁ SZÓSTY: BALI CZY BALÓW
Czytamy z wypiekami na twarzy wskazanie obudowane intrygującą historią:
Ostatnio, robiąc korektę tekstu, natrafiłam na zdanie „Zbliża się sezon bali karnawałowych”. Trochę mnie to rozśmieszyło. Oczyma wyobraźni widziałam drewniane bale, karnawałowo udekorowane. Po chwili, doszłam do wniosku, że autor nie zdawał sobie sprawy, jak poważny błąd popełnił. Forma, której użył całkowicie zaburzała komunikację. (okiem-filolozki.blogspot.com/2013/10/karnawaowych-bali-czy-balow.html, 30.10.2013)
Na wszelki wypadek autorka sprawdza, jak mówią na mieście:
Postanowiłam zapytać znajomych, która z form jest poprawna: sezon karnawałowych balów czy sezon karnawałowych bali. Garstka z nich oburzyła się, że zadaję im tak banalne pytanie. Reszta wahała się, którą formę wybrać…
Autorce mogło przyjść do głowy, że skoro mieli wątpliwości, to może rozstrzygnięcie słownikowe jest wątpliwe. W słownikach jest prosto: bal ‘zabawa’ tylko -i, bal ‘z drewna’ tylko -ów. Ten przykład tłucze się też na wszelkich lekcjach gramatyki, jako wspaniały przykład homonimii i tego, jak końcówki różnicują znaczenie. Problem jednak w tym, że współcześnie rzeczowniki kończące się -al w ogromnej liczbie mają dopełniacz wyłącznie -i. I ta końcówka w dopełniaczu się szerzy.
No ale oczywiście bali karnawałowych może być tylko śmieszne, bo w „Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny PWN” stoi jak byk: „D. balów (nie: bali) «zabawa taneczna».
Ciekawe jednak, że twardości osądu nie narusza to, że taki kinderbal słowniki (i ten cytowany powyżej też!) notują z obocznością kinderbali lub kinderbalów… I to całkowicie słusznie, jak wskazuje badanie uzusu.
Oto przykład pułapki wynikający z powtarzania w kółko tych samych przestróg językowych bez wyciągania wniosków z próby ich weryfikacji.
ROZDZIAŁ SIÓDMY: DWA I PÓŁ RAZA ZA WYSOKO
Właśnie, dwa i pół raza czy dwa i pół razy? Cóż tam w Google ciekawego znajdziemy:
Nietypowo zachowuje się omawiany liczebnik z wyrazem raz. Należy mówić i pisać półtora raza (większy), półtora raza (dłużej), choć poprawnie jest: pewnego razu, od razu, ani razu (a więc w dopełniaczu występuje -u). Owa nietypowa forma raza (powtarzam: możliwa jedynie w połączeniu półtora raza) przenoszona jest błędnie na konstrukcje z użyciem innych liczebników ułamkowych (np. 2,5; 3,5; 4,5; 5,5 itp.). Słyszy się więc, jak ludzie mówią dwa i pół raza, trzy i pół raza, cztery i pół raza, pięć i pół raza. Tymczasem — nie, w takiej sytuacji należy się posłużyć sformułowaniami dwa i pół razy, trzy i pół razy, cztery i pół razy, pięć i pół razy itp. Dlaczego? — spytacie.
Ha! Tak, spytamy: dlaczego? Bo ni w ząb nie rozumiemy, czemu dwa i pół raza ma być niepoprawne. Więc?
Po prostu taka jest zasada.
Ożeż! Ale może jakaś próba objaśnienia?
W połączeniach z liczebnikami większymi od półtora musi wystąpić forma razy, a nie: raza. Jednym słowem, dostosowuje się ona do liczebników dwa, trzy, cztery, pięć, a nie do członu pół (jest on jak gdyby mniej ważny), tak jak w konstrukcjach dwa razy (większy), trzy razy (dłuższy), cztery razy (mądrzejszy), pięć razy (lepiej).
Pan Literka
(obcyjezykpolski.pl/polszczyzna-od-reki-pana-literki/poltora-trudny-liczebnik/, 29.12.2014)
Biedny Pan Literka podejmuje kolejną próbę tłumaczenia rewelacji z „Wielkiego słownika poprawnej polszczyzny PWN”. Naprawdę lepiej zajrzeć tutaj.
ROZDZIAŁ ÓSMY: NASTOLATKI RZĄDZĄ
Nastolatki czy nastolatkowie? W myśl zasady, że na pewno już ktoś w Internecie opisał nasz problem, googlujemy Czy forma nastolatkowie jest już formą poprawną? I tak oto na koniec drugiej części „Pułapki Google” otrzymujemy przykład wyłączonego myślenia:
Wielki słownik poprawnej polszczyzny pod red. A. Markowskiego z 2008 roku podaje, że liczba mnoga od słowa nastolatek powinna brzmieć nastolatki i zaznacza, iż forma nastolatkowie jest błędna. Poprawnie powinniśmy używać więc formy nastolatki. (kul.pl/nastolatki-czy-nastolatkowie,art_22127.html, 18.03.2010)
Amen!
(Słusznie niedowierzających zapraszamy tutaj).
EPILOG
Wiecie, czemu to wszystko jest takie niefajne? Bo potem ludzie biorą językoznawców za jakichś dziwaków, którzy każą języka uczyć się na pamięć — że tak ma być, choć na co dzień mówi się inaczej. Jak biedny człowiek ma się w tym połapać?
Wyobrażacie sobie, że chcecie jechać z Warszawy do Gdańska, a nawigacja w samochodzie prowadzi was przez Radom? Wątpiących przekona na pewno informacja, że na mapie samochodowej z 1995 roku oznaczono tę drogę jako najlepszą. Więc dziób w ciup, bo może i masz jechać na północ, ale my skierujemy cię do Radomia. Zapamiętaj, bo to wyjątek. No i przecież nie ma łatwych analogii…
Jak wiadomo, z mapy samochodowej można dowiedzieć się wszystkiego, tylko nie tego, jak tę mapę złożyć. Z informacji poprawnościowych z Google można sobie złożyć jakąś całość, tylko za nic nie wychodzi z tego żadna mapa. Co najwyżej dowiemy się tego wszystkiego o języku polskim, co sobie kiedyś niektórzy założyli, a dziś inni to przepisują mniej lub bardziej udolnie.
I gdyby jeszcze w tym czy innym tzw. wielkim słowniku poprawnej polszczyzny było napisane tak:
Wprawdzie wszyscy piszą „dwa i pół raza”, i takich form używał już Prus, ale ja sobie uznam tę postać za błędną i niech potem latami główkują, dlaczego tak zrobiłem. Podpisano: Jan Nowak.
Przeczytałabyś to i popukałabyś się w głowę. „Oj, Nowak, Nowak”. Ale zamiast tego widzisz: „Trzy i pół razy (nie: raza)”. I teraz masz przyjąć postawę: o, normo skodyfikowana, objawiona w tym pięknym dziele, dziękuję ci za objawienie!
Materiału na kolejne rozdziały mamy jeszcze trochę. Jeśli „Pułapka Google II” odniesie sukces i zarobi na siebie w drugim tygodniu wyświetlania, to powstanie — w myśl żelaznej zasady hollywoodzkiej — „Pułapka Google III”.
Aha, jeszcze (klikalne) lokowanie produktu: