z życia (i słownika)

Praca przy słowniku grozi…

Wydawać by się mogło, że redagowanie słownika jest łatwe, proste i przyjemne. Tymczasem pułapki, przeszkody i niebezpieczeństwa czają się na każdym kroku. Podejrzyjmy Dobry słownik od kuchni. Hell’s Kitchen.


Pełnię odpowiedzialną funkcję słownikarza. Wymaga ona

  • talentu,
  • sprytu,
  • poświęcenia,
  • odwagi
  • i oddania sprawie.

Porównajmy (aby odsłuchać, kliknij w trójkącik po lewej):

 

Cóż, każdy zawód ma też swoje cienie:

 

Słownikarz z dzieci rezygnować nie ma jednak zamiaru. Wręcz przeciwnie.

Bo słownikarz powinien świecić przykładem, czasem nawet przykładem użycia. A dobieranie przykładów użycia to ciężka praca. Zwykle wybieram je z tekstów zapisanych w postaci elektronicznej (kopiuj — wklej), gdyż przepisywanie z druku na klawiaturze to dopiero męka. Mimo że piszę dość sprawnie, hm… chyba nawet wszystkimi palcami. Być może dzięki dawnej grze na keyboardzie.

I cóż z tymi przykładami? A znajduję ciekawy przykład pasujący pod hasło oldboj. Wszystko ładnie do czasu, gdy okazuje się, że nie mogę skopiować dwóch zdań tekstu. Przy próbie kopiowania wyskakuje mi:

Wszytkie (sic!) materiały zawarte na tej stronie są chronione prawem autorskim. Kopiowanie zabronione. Jeżeli potrzebujesz wykorzystać fragmenty tekstu skontaktuj się z administratorem: sekretariat@chemik.police.pl

Te tajne i niesamowite treści na stronie chemik.police.pl z pewnością wymagają takich stosownych zabezpieczeń. A może ktoś się za mocno wczuł w to „police”?

Ale to jeszcze nic. Wyobraźcie sobie, że przeszukujecie Internet w celu sprawdzenia uzusu, faktycznie używanych wariantów, potwierdzenia znaczenia w tekstach. I potem wasza wyszukiwarka w ostatnio wyszukiwanych pokazuje:

  • ladyboy (Tu trafiłem na stronę, na której zadano czytelnikom zagadkę: „Na poniższych zdjęciach spróbuj wskazać, na którym sfotografowano mężczyznę, a na którym kobietę. Patrz uważnie. Odpowiedź znajdziesz pod fotografiami”. Poniżej 10 osób na 8 zdjęciach. Dumasz, strzelasz, a potem… okazuje się, że na wszystkich zdjęciach są panowie…)
  • ipsacja
  • porno shop (to mi było potrzebne do wpisu o „nowych” hasłach w słownikach)

Wyobraźcie sobie, jak buszuję po Internecie i w tym momencie do pokoju wchodzi żona…

Ok, gdy robisz kwerendy — również w Internecie — czy odmieniamy zoofili czy zoofilów, to sam się prosisz o problemy. Ale gdy próbujesz ustalić: leginsy czy legginsy?? No proszę was, pierwsze dwa wyniki Google wypluło mi takie:

pierwsze: Laski w legginsach | Facebook

drugie: Dupeczki w leginsach | Facebook

Tylko trwożliwie zaglądam przez ramię, czy żona nie wchodzi.

Praca porządnego słownikarza ma też inne skutki uboczne. O opracowywaniu „pijanych” synonimów już kiedyś pisałem. Wcale nie lepiej było, gdy uzupełniałem synonimy we wszelkich zrobić sikusikać, siurać i tak dalej, co chwilę chodziłem do ubikacji.

I powiedzcie mi teraz, która organizacja się za mną ujmie? Z kim jechać palić opony do Warszawy?

Ech. Zostaje tylko zastosować się do poniższego:

image001

Ale gdy mnie ktoś zapyta, czy dobrze jest być słownikarzem:

 

Weźcie sobie do serca, że i w waszej pracy „nie ma tak, że dobrze albo że niedobrze”. I wspomnijcie czasem los słownikarza. Zwłaszcza gdy będziecie chodzić po Dobrym słowniku.

Najnowsze komentarze