Zrób se sam inżyniering faktór! Dziś mocno fotoblogowo. Wszystkie pocztówki zostały wykonane w tym roku, a przy ich robieniu nie ucierpiało żadne znane mi zwierzę.
Żadne zwierzę nie ucierpiało, choć zaczniemy od grilla. Jakiś czas temu pisaliśmy już o nim na blogu m.in. tak:
Ale ponieważ obecnie przejmujemy najczęściej najpierw graficzną postać wyrazu, to *gryl nie przebił się w dostatecznej liczbie do tekstów, aby uznać go choćby za rzadki wariant.
Może i rzadki, ale w kurortach jak najbardziej się grylluje! Oto dowód:
Przepraszam za kadrowanie, ale to zdjęcie ma mieć wartość dokumentacyjną, nie artystyczną. Zresztą w kurortach robi się też inne rzeczy. Samemu:
Na pewno autor tego hasła jest z siebie zadowolony. Tabliczka pod spodem ma wyjaśniać, na czym polega „robienie se loda”, tyle że przez błąd składniowy komunikuje nam, że lokal ten sprzedaje pierwsze w Polsce desery lodowe, a nie, że jako pierwszy sprzedaje lody w systemie samoobsługowym. Tak czy inaczej gratulujemy innowacyjnego produktu i kreatywnego marketingu. I opuszczamy już gościnne nadmorskie Pobierowo.
Rozterki Hamleta
Być czy nie być? Kawa czy herbata? Z popitą czy bez? Egzystencjalnych problemów dostarczyć może też jutrzejszy sprawdzian z imiesłowów:
Jutro mamy sprawdzian z czasownika i imiesłowów, w tym z imiesłowu przysłówkowego współczesnego. Ponoć imiesłów przysłówkowy współczesny występuje tylko w aspekcie niedokonanym np. jedząc, ale czy występuje także w dokonanym? Wiem, wiem, trochę to może być skomplikowane, ale chodzi mi o to, że istnieje słowo „jedząc”, ale czy „zjedząc”? Podejrzewam, że nie, ale chcę się upewnić… (zapytaj.onet.pl)
Odpowiedzi na tę wątpliwość dostarczają pracownicy pewnej restauracji w centrum Gdyni:
Można? Można!
Tymczasem w głębi kraju…
Czasem człowiek tęskni za starymi, dobrymi błędami ortograficznymi. Korektory eliminują wiele typowych błędów, ale na szczęście gdzieniegdzie – np. w Brodnicy – jeszcze pisze się ręcznie:
Wielu blogerów zarabia na krypto- lub jawnoreklamie firm, marek i produktów. My reklamujemy tylko siebie, ale uważam, że warto bezinteresownie popierać cenne inicjatywy, np. onomastyczne. Dlatego na koniec słów kilka jeszcze o wyjątkowo udanej operacji „rebrandingu”:
Oddajmy głos pani kierownik działu marketingu i PR w firmie Pliszka Inżyniering Przeciwpożarowy:
Decyzja o zmianie logo została podjęta na podstawie dokładnej analizy dotychczasowego wizerunku naszej firmy, tego jak chcemy być postrzegani w przyszłości oraz ograniczeń narzucanych przez poprzednią wizualizację. Gaśnica i przedrostek „poż” w dotychczasowym logo ograniczały firmę do kategorii małych, lokalnych przedsiębiorstw remontujących i serwisujących sprzęt przeciwpożarowy i zupełnie nie wyróżniały nas spośród konkurencji.
My dążymy do roli firmy eksperckiej, zajmującej się kompleksowo projektowaniem i montażem nowoczesnych i skutecznych, automatycznych systemów przeciwpożarowych, dostosowanych do indywidualnych potrzeb. (biznes.trojmiasto.pl)
Tak, teraz na pewno wszyscy będziemy uważać, że to firma ekspercka, a nie prowincjonalna. Każda Pliszka swój inżyniering chwali. A o gustach się nie gada, jeden woli bułeczki, inny córkę piekarza.