Na pewno też tak mieliście. To może nie były jakieś bardzo trudne nazwy, ale od dziecięcia wymawialiście je błędnie i potem, czasem po latach, czasem przypadkiem, dowiadywaliście się… No nie, niemożliwe, to się tak…? A ja całe życie wymawiałem inaczej.
Nie mam zamiaru tworzyć modnych ostatnio list słów wymawianych błędnie. To, co problematyczne w wymowie, znaleźć można w Dobrym słowniku (choćby takie Huawei). Chciałbym podzielić się słowami, które właśnie w wymowie nie są lub nie powinny być jakoś specjalnie trudne, a jednak jako mały chłopak źle je czytałem. Chciałbym też zachęcić Was do podzielenia się takimi przypadkami z Waszego życia.
GEOGRAFIA
Romun i Romunia. Dziś brzmi to mi dziwnie, ale kiedyś to Rumun i Rumunia były dla mnie dziwaczne. Naprostowany zostałem w którejś klasie podstawówki, na geografii. Ale zdziwienie wtedy było. Do tego czasu łączyłem zapewne Romów z Rumunami żebrzącymi na ulicach polskich miast. U dzieci nieraz są dwa osioły (na podobieństwo dół — doły), więc i w takiej fałszywej analogii Romowie mogą mieszkać w Romunii. Jeden pies. A dwa piesy.
A inna przekręcona wymowa z dzieciństwa chodzi za mną do dziś: [apallachy]. Może dlatego, że rzadko wyrazu tego ma się okazję używać. Zobaczcie, co mówi o tym Dobry słownik.
NAZWY OBCE
Tytułowe [modżajto] to już klasyka gatunku. Nie ma to jak zangielszczyć językowo hiszpańskie mojito. Gorzej, gdy poprawna wymowa utrudnia wręcz życie, bo jeśli nie poprosicie w sklepie o [kurakao] — co jest błędną wymową słowa curacao — to odejdziecie z kwitkiem, bo personel inaczej was nie zrozumie.
Ale ja chciałem podzielić się jednym moim wyczynem już z czasów dorosłości, związanym z portalem LinkedIn. Z tego serwisu nigdy nie korzystałem, jedynie czasem jego nazwa obijała mi się o oczy. I jakoś tak źle mi się ją czytało czy odmieniało. Widziałem ją w wymowie jako [linkedin], sylabizując: [lin-ke-din]. Co za durna nazwa? — myślałem sobie. Tak, tak, przyszedł w końcu ten moment olśnienia, usłyszałem [linkt in]. I zrozumiałem. Tak bywa, że dopóki nie musimy danej nazwy wypowiadać na głos, dopóty mózg coś tam sobie układa po swojemu.
NA SPORTOWO
Na koniec coś zapewne powszechnego. Użyjmy ilustracji. Co to za sport:
No więc dla mnie przez całe dziecięce lata był to, taa-dam, [babington]. Dla kogo jeszcze? Łapka do góry. Słyszałem zresztą już różne wymowy tego nieszczęsnego badmintona. Aż dziw bierze.
Teraz Wy możecie pochwalić lub pożalić się w komentarzach poniżej swoją przekręcaną wymową z czasów dziewczęcych lub chłopięcych. A zwłaszcza tym, jak i kiedy dowiedzieliście się o wymowie poprawnej.