Człowiek mówi i dlatego właśnie jest człowiekiem. Zwierzęta się komunikują, ale nie potrafią używać tego, co nazywamy językiem. Tylko czy aby na pewno?
ASL to skrótowiec oznaczający amerykański język migowy (analogicznie PJM to polski język migowy). Często ludzie słyszący sądzą, że język migowy jest jeden — uniwersalny dla głuchych na całym świecie. Ale tak naprawdę z językami migowymi jest jak z fonicznymi. Osoba używająca ASL będzie miała podobne problemy z dogadaniem się z osobą używającą PJM jak Polak niemówiący po angielsku z Amerykaninem niemówiącym po polsku. Ba, nawet w obrębie jednego języka migowego występują dialekty — tak samo jak w językach fonicznych.
Naturalnie wytworzone języki migowe są dowodem na to, że kompetencja językowa nie musi realizować się przez dźwięki. A jeśli tak, to być może gatunki najbliżej genetycznie spokrewnione z człowiekiem — goryle, orangutany i szympansy — można nauczyć języka? Małpy naczelne niewątpliwie mają jakąś zdolność abstrakcyjnego myślenia, bo potrafią np. tworzyć proste narzędzia. A język w sumie też jest narzędziem, choć zdecydowanie bardziej skomplikowanym od kamienia czy kija…
Ewolucja czy katastrofa?
Niektórzy twierdzą, że język powstał nagle, od razu w „pełnej wersji” (ze słownictwem i gramatyką) — co może wyjaśniać tylko stwierdzenie, że był to „dar od Boga”. Dla większości językoznawców jest jednak oczywiste, że język rozwijał się ewolucyjnie. Że pewnym jego etapem był tzw. protojęzyk, czyli zbiór znaków bez wykształconych jeszcze reguł ich łączenia (gramatyki). Jeżeli istotnie jest tak, że człowiek i szympans miały wspólnego ewolucyjnego przodka, to właśnie część osobników tego gatunku musiała zacząć (proto)mówić. Spór ewolucjonistów z kreacjonistami ma więc swój refleks też w językoznawstwie.
Człowiek uczy się języka od innych ludzi. Ale jeśli grupa dzieci zostałaby odcięta od innych ludzi, to jest bardzo prawdopodobne, że mimo wszystko wytworzyłaby jakiś swój język. W 1985 roku w Nikaragui zostały utworzone dwie szkoły dla dzieci głuchych, które nie znały żadnego języka migowego. W stosunkowo krótkim czasie dzieci stworzyły swój własny język migowy — początkowo w postaci protojęzyka, a potem w pełnej postaci z leksyką i gramatyką.
Koko
Małpy same z siebie nie wytworzą języka w grupie, choć jeżeli mają kontakt z człowiekiem, mogą zacząć się z nim komunikować np. za pomocą znaków języka migowego. Najbardziej znaną „mówiącą małpą” jest Koko, samica goryla nizinnego, która praktycznie od urodzenia (w 1971 roku) przebywała z ludźmi, była uczona znaków ASL i mówiono do niej po angielsku. Obecnie Koko zna ponad 1000 znaków, rozumie ok. 2000 angielskich słów i potrafi używać języka tak, jak używałoby go kilkuletnie, w pełni inteligentne, ale nieme dziecko.
opiekunka Patterson: CO ROBIĄ GORYLE, KIEDY SIĘ CIESZĄ?
Koko (kąciki ust unoszą się): GORYL OBEJMOWAĆ
Opiekunka Patterson: CZEGO TOBIE TRZEBA DO SZCZĘŚCIA?
Koko (śmieje się): GORYL DRZEWO
Opiekunka Patterson: CO GORYLE ROBIĄ NAJCHĘTNIEJ?
Koko (śmieje się) GORYL KOCHAĆ JEŚĆ DOBRZE
(T. Nowak, Język w świetle odkryć nauki, s. 211)
Oczywiście w epoce postprawdy zawsze można do takich rewelacji podchodzić sceptycznie, bo przecież zwierzęta można wytresować, żeby robiły rzeczy, których sensu tak naprawdę nie rozumieją. Życie Koko jest jednak bardzo dobrze udokumentowane i niewiele wskazuje na to, by mogła to być jakaś wielka mistyfikacja pozorów komunikacji językowej ze zwierzęciem. Przez ostatnie 40 lat powstało m.in. kilka filmów dokumentalnych, które warto zobaczyć, żeby wyrobić sobie własne zdanie na temat zdolności językowych i poznawczych Koko.
Niestety, nie każdego goryla czy szympansa można nauczyć takiego sposobu komunikacji z człowiekiem. O ile prawie każdy człowiek, nawet mało inteligentny, nauczy się języka, to małpa musi być naprawdę bardzo rozwiniętym przedstawicielem swojego gatunku, żeby nauczyła się „rozmawiać”. Te mniej rozwinięte mogą co najwyżej… małpować człowieka.
PS Co najmniej w jednym polskim banku Koko mogłaby nawet założyć konto…