smaczki językowe

Internet czy internet? Czyli od jakiej litery pisać

Chyba do żadnej pisowni nie dorabia się tyle teorii: Internet to piszemy, gdy mamy na myśli… a internet, gdy mamy na myśli… Z nieodłącznym sformułowaniem, że „językoznawcy nie są zgodni”. Cóż, rzeczywiście językoznawcy sami namieszali. Czas to nieco wyprostować.

Aha, jeśli nie interesują Cię historyjki, historia i argumenty, to prosty konkret znajdziesz w Dobrym słowniku w haśle Internet. A jeśli chcesz wiedzieć, co, jak, dlaczego i kto namieszał, to czytaj dalej.

RJP

Sporo zamieszania w 2001 roku przyniosła, cytowana do dziś, opinia Rady Języka Polskiego:

Internet to nazwa własna sieci informatycznej i dlatego, jak każda nazwa własna, jest pisany dużą literą. Jak jednak wiadomo, nazwy własne czasami zaczynają żyć swoim życiem i stają się nazwami pospolitymi — odnoszą się wtedy do wszystkich obiektów danego typu. Tak było np. z walkmanem (pierwotnie przecież był to odtwarzacz firmy Sony) i z adidasami. Słowo internet po jakimś czasie zaczęło nazywać każdą sieć informatyczną – w tym znaczeniu jest pisane małą literą. A zatem — są możliwe dwa rodzaje pisowni interesującego Pana słowa, w zależności od jego znaczenia. (rjp.pan.pl)

Powyższa opinia jest nieporozumieniem, zwłaszcza z tym rozbiciem znaczeń. Będzie jeszcze o tym dalej.

Co ciekawe, w 2002 roku pojawiła się druga opinia:

(…) określenie nowego medium elektronicznego — medium właśnie, a nie systemu, który to medium „obsługuje” — zapisuje się już małą literą. Interesujące Pana słowo występuje bowiem w dwóch użyciach — jako nazwa własna i pospolita. Nazwa własna pierwszej (i jak się zdaje — dotychczas również jedynej) sieci — Internet — przekształciła się w nazwę pospolitą. Przeciętny użytkownik tego medium nie zdaje sobie bowiem sprawy, że korzysta z konkretnej sieci, która została nazwana Internetem. Traktuje tę nazwę jako ogólną nazwę nowego medium — tak jak prasę, radio czy telewizję.

Uważam zatem, że słowo [o którym mowa] można pisać dwojako:

1) wielką literą — gdy się ma na myśli konkretną globalną sieć (np. w zdaniu Zakładał nowy system w Internecie, a w XXX już go założył — przy czym XXX byłoby nazwą innej globalnej sieci, gdyby taka istniała),

2) małą literą — gdy traktuje się sieć jako medium, a nie system, który to medium „obsługuje” (np. Znalazł to w internecie). (rjp.pan.pl)

Powyższa opinia też jest nieporozumieniem, ale (jako lepsza od tej pierwszej) zawiera również sporo racji. Jak to możliwe, już tłumaczę.

Otóż Internet jest nazwą własną konkretnej sieci. Podobno (tu powtarzam za mądrzejszymi, bo na tych kwestiach to się nie znam) jest też całkiem czym innym niż WWW. To pierwsze jest siecią, a to drugie usługą.

Skoro jest nazwą własną, to pisownia wielką literą ma sens, i już.

TO SKĄD MAŁA LITERA?

Tutaj mamy ten słuszny fragment opinii Rady Języka Polskiego:

Przeciętny użytkownik tego medium nie zdaje sobie bowiem sprawy, że korzysta z konkretnej sieci, która została nazwana Internetem. Traktuje tę nazwę jako ogólną nazwę nowego medium — tak jak prasę, radio czy telewizję.

Takie nowe medium ma się ochotę pisać małą literą.

Oczywiście można tu się zastanawiać, jak to jest, gdy słuchamy na przykład radia w Internecie. Internet łączy bowiem media w sposób wcześniej niespotykany. Przynajmniej nie na taką skalę. Prasa w telewizji to była (jest) telegazeta. Poza nią mieliśmy tylko nieistotne styki medium w medium. A w Internecie mamy i prasę, i radio, i telewizję. A czeka nas zapewne rewolucja, gdy to Internet będzie w prasie (interaktywne gazety).

Jeśli jednak chodzi o pisownię, to to wszystko nie ma żadnego znaczenia. Sztuczne są wszelkie próby rozdzielania znaczeń, w codziennej komunikacji całkiem się one zacierają. Dlatego poniższy fragment opinii Rady był wnioskiem złym i przyniósł trochę szkody

można pisać dwojako:

1) wielką literą — gdy się ma na myśli konkretną globalną sieć (np. w zdaniu Zakładał nowy system w Internecie, a w XXX już go założył — przy czym XXX byłoby nazwą innej globalnej sieci, gdyby taka istniała),

2) małą literą — gdy traktuje się sieć jako medium, a nie system, który to medium „obsługuje” (np. Znalazł to w internecie).

I pewnie przez niego w niektórych słownikach zanotowano takie kwiatki, jak w Wielkim słowniku ortograficznym PWN:

In•ter•net (globalna sieć komputerowa) -etu, -ecie
in•ter•net (samodzielna sieć lub fragment Internetu) -etu, -ecie

Co gorsza, w wielu artykułach w Internecie (!) próbuje się iść tego typu tropem i snuje rozważania, jak to pisownię można by różnicować w zależności od tego, co mamy na myśli. Że Internet to sieć, a internet to dostęp do niego w domu. Tyle że „mieć w domu Internet/internet”, to „mieć dostęp do Internetu/internetu”. Obie pisownie równie dobre, znaczące to samo, byle jedną stosować konsekwentnie.

Tworzy się taki kolejny łańcuszek nieprawdy, polegający na kopiowaniu tej samej treści. O łańcuszkach nieprawdy pisałem już w kontekście śmigusa-dyngusa oraz mieszkańców Alaski.

Poradnia językowa KUL-u:

Problem ten rozstrzygnięto w następujący sposób:   Internet (zapis wielką literą) to 'globalna sieć komputerowa’, natomiast internet  (zapis małą literą)  to 'samodzielna sieć lub fragment Internetu’, inaczej intranet (zob. np. Wielki słownik ortograficzny PWN pod red. E. Polańskiego). Oto przykładowe użycia:

Czy masz podłączenie do Internetu? ale Czy masz internet w domu?

Jak pisałem powyżej: to żadne rozstrzygnięcie problemu, a jedynie jego skomplikowanie.

Czyni się też wnioski będące nierealnymi, niesprawdzającymi się w praktyce postulatami:

Tym samym przyjmijmy, że wyrazu „Internet” pisanego wielką literą będziemy używać jako określenia globalnej sieci, a słowa „internet” pisanego małą literą w odniesieniu do izolowanej sieci samodzielnej, do fragmentu Internetu rozpatrywanego w oderwaniu od całości. (internetstandard.pl)

Chciałbym zobaczyć tekst, w którym z powodzeniem takie rozróżnienie wprowadzono.

INTERNET PISZEMY OD…

Wielkiej litery: Internet, tak zalecamy i sami tak wolimy.

Albo od małej litery: internet. Też będzie dobrze, po prostu można pisać dwojako. I tyle. Byle konsekwentnie.

 

Internet_1

 

INTERNETY

Jeśli coś nam się roi, jest tego dużo, to używamy liczby mnogiej właśnie dla podkreślenia tego faktu. Mamy tu do czynienia z mechanizmem, który w swojej pracy doktorskiej nazwałem „wzmocnieniem ilościowym”. Spokojnie, nie uciekaj na dźwięk słów „praca doktorska”. Zacytowane niżej fragmenty dowodzą, że nawet ona może być dla ludzi.

(…) mechanizm, nazwany przeze mnie wzmocnieniem ilościowym, dotyczy takiego użycia form liczby mnogiej rzeczowników (…), w którym nie wnoszą one policzalności, lecz pewne natężenie ilościowe. Liczba mnoga powoduje pewne wzmocnienie treści. (…)

Podobnie w wyrażeniu wiwatujące tłumy zwykle nie chodzi o ileś tłumów, tylko przez użycie formy liczby mnogiej wzmacnia się wrażenie, że ludzi było naprawdę dużo. (…)

Charakterystyczne jest wzmocnienie ilościowe, wyrażające zwykle wielką masę substancji, w takich formach jak: piasekpiaski, wodawody, lódlody, śniegśniegi, czy pewne natężenie, w takich formach jak: mrózmrozy (fala mrozów), upałupały (fala upałów).

Łukasz Szałkiewicz, Singularia tantum w języku polskim.
Analiza słownikowo-korpusowa, praca doktorska, Warszawa, 2013

W miarę jasne? A po co o tym piszę? Otóż, tak podejrzewam, to użycie w liczbie mnogiej też wspiera tendencję do pisania od małej litery (internety).

A może internety w liczbie mnogiej mają dla Was jeszcze jakieś inne znaczenie lub użycie? A może to wciąż jedynie użycie żartobliwe?

Najnowsze komentarze