Sprawdźmy, jak można przekornie rozumieć związki frazeologiczne, gdy je się zbytnio udosłowni. I ze znanych nam żartów w rodzaju Dostał facet kamieniem w głowę, podniósł go i odrzucił propozycję — i z niezamierzonych błędów.
Nadeszły święta. Zwykle dzieje się tak, że zbliżająca się ich data powoduje spiętrzenie obowiązków, zleceń, zobowiązań. Zaczynamy gonić w piętkę, gonić własny ogon, słowem — można dostać kota. Pod choinkę. Jako wisienkę na torcie i trzeci grzyb w barszcz. A teraz sobie to wszystko wyobraźmy i uśmiechnijmy się choć troszkę.
Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że ważny jest kontekst wypowiedzi. Na przykład, gdyby nam ktoś opowiedział, że dwoje znajomych konserwatorów zabytków w niedzielę spadło z ambony. Martwić się czy gratulować? Jeśli spadli frazeologicznie — gratulować, chyba że ktoś jest małżeństwosceptyczny.
Są takie niezbyt świeże żarty językowe, które od czasu do czasu jednak bawią. Pewnie dlatego, że słyszymy je w życzliwej atmosferze. Na przykład podczas wizyty u znajomych dowiadujemy się, gdzie możemy się rozpłaszczyć, a gdzie powiesić.
A gdy piszemy na poważnie, to już musimy uważać. Udosłownienie frazeologizmu to znany błąd językowy. Zobaczmy przykłady.
W komentarzu do blogowego podwieczorku czwartkowego na Facebooku Krzysztof Szymczyk podał ciekawe:
Przypomina mi się pewien opis pożaru szkoły. Pech chciał, że pożar wybuchł w dniu rozdania świadectw. Ciężko ranni zostali między innymi świeżo upieczeni absolwenci.
W 2009 roku Janusz Palikot snuł taką myśl o gigantycznym, międzynarodowym, kosmicznym kukułczym jaju:
Z tego kukułczego jaja, jakim staje się wizyta prezydenta RP w Pradze, nie wylęgnie się na pewno tarcza antyrakietowa, ani też żaden gazociąg. Pozostanie kwestia… nie… nie smaku, mistrzu Zbigniewie!… kwestia politycznego smrodu. (palikot.blog.onet.pl)
Zlecenia niektórzy zdążą wykonać rzutem na taśmę. Zwłaszcza gdy ścigają się z czasem. Ale Paweł Fajdek uprawia inną dyscyplinę i dlatego taśma potrzebna tu jest jak Piłat w Credo:
Niepewność, jeśli w sercu któregoś kibica się pojawiła, trwała najwyżej przez dwie pierwsze kolejki finałowego konkursu. Paweł Fajdek zdecydowanie pokonał wszystkich rywali rzutem na taśmę, zdobywając drugi w karierze tytuł mistrza świata w rzucie młotem. (sport.pl, 23.08.2015)
Frazeologizmów trzeba używać z umiarem i rozsądnie. Dokładnie tak jak kupować prezenty, żeby jakiś kot w worku nie wyglądał tak:
Idźmy dalej. Zauważmy, że w zasadzie nie mówimy nigdy „lekceważę cię”. Wyrażamy to zwykle za pomocą opisów łączących dosłowność i niedosłowność. Gdy mamy coś „gdzieś” albo w du…żym poważaniu, albo bez wielokropka — w pewnej części ciała, to nie jest to stwierdzenie anatomicznego faktu. Chyba że to niewybredny żarcik o słoniu i mrówce bawiących się w chowanego. Posługujemy się obrazem, mówimy jedno, rozumiemy co innego. Gdy w tym samym nastroju oznajmiamy, gdzie ktoś nas może pocałować, nie zachęcamy go do żadnych igraszek.
Humor może też być czarny. Jest koniec roku, już niedługo trzeba będzie zmienić wystrój mieszkania. Niektórzy pewnie w noworoczny skacowany poranek kopną stary kalendarz walający się po podłodze. Ale nikomu nie życzymy, by kopnął w kalendarz.
No to teraz nieco lżej: spacerujemy (albo biegamy) po galerii handlowej, aż tu przed samym zamknięciem — ostatni krzyk mody. Zdaje się, że wkraczamy jednak na obszar żartów lingwistycznych i nieśmiesznych, często zwanych sucharami. Tworzą one serie, które mogą nas ucieszyć albo rozjuszyć, a potem dzięki absurdowi i seryjności ucieszyć znowu. Na przykład, gdy SŁYCHAĆ:
- trzask — ktoś łamie prawo;
- uderzenia — ktoś bije rekordy;
- klapsy — ktoś klepie biedę.
Kto da więcej?
NA KONIEC: ZAGADKA
Oczywiście w duchu udosłowniania frazeologizmów.
Z jakim powiedzeniem może kojarzyć się ten obrazek?