Kiedyś językoznawcy tłumaczyli, dlaczego lepiej nadać dziewczynce imię Agnieszka, a nie Inez. Daremny trud, gdy ktoś właśnie chce córce nadać imię Inez, a wyjaśnienie etymologiczne, że to to samo, ma… na dalekim planie. Od 1 marca 2015 mamy więcej wolności. Nowe uregulowania prawne zmniejszają ograniczenia w nadawaniu imion dzieciom, a właściwie w ich rejestrowaniu w urzędach stanu cywilnego. Czy to dobrze, czy źle, ocenicie sami.
Dotąd zakazane były na przykład imiona żeńskie, które nie kończyły się na -a. Z jednej strony perorowano o żydowsko-greckich fundamentach naszej kultury, a z drugiej zabraniano co bardziej biblijnym lub miłującym helleńską starożytność rodzicom nadać córkom imiona Noemi bądź Kaliope. Cóż, że zakorzenione w kulturze, skoro nie kończą się na -a, więc będą sprawiać trudność. Komu? Urzędnikom analfabetom? Bo przecież nie sąsiadom, nauczycielom czy bazom danych.
NASZE DZIECKO
Spór to bowiem jest fundamentalny, czy dziecko należy do państwa (wspólnoty), czy pozostaje we władzy rodziców, którzy przez nadanie jakiegoś imienia mogą jakoby dziecię skrzywdzić. Bo gdy Państwo nakazywało Wasylom zmienić imiona na Bazylich lub Bronisławów, a Helmutom na Henryków, wtedy jakoś wzgląd na dobro dziecka lub dorosłego nie był przez nikogo podnoszony.
A jeśli ktoś chciał córce nadać imię pięknie śpiewającej Mireille Mathieu? To urzędnicy wraz z kreatywnymi językoznawcami tworzyli imię Mirela. Gdy ktoś słuchał Bryana Adamsa (albo oglądał Żywot Briana) i angielska forma graficzna spotykana była na plakatach, koszulkach, piórnikach, w czasopismach — wszędzie!!!, to tylko kierujący się literą półoficjalnych zaleceń i językoznawczej cenzury urzędnicy uważali, że polski Polak może mieć na imię co najwyżej Brajan.
KEVIN SAM W… KLASZTORZE
Ech, żałosne to, ale lejmy gorycz do czary dalej. Na stronach Rady Języka Polskiego można znaleźć opinie o imionach. Oczywiście w większości jakoś racjonalne (przynajmniej w obrębie przyjętego systemu myślowego), ale czasem wykraczające poza owe ramy (albo po prostu mam inną wrażliwość). Bo może rzeczywiście ktoś powinien rodzicom wyperswadować nadawanie dzieciom imion Opieniek, Belzebub, Kermit. Rodzicielskie fascynacje mogą skutkować dyskomfortem rosnącej i wchodzącej w świat pociechy.
Czy jednak jest sens zakazywać formy Kevin i żądać Kewina przez w? Święty Kev/winie sam w klasztorze, pomnij o nas w swych modłach:
ROGATY SCOTT
Popatrzmy: nie można (było) nadać dziecku w Polsce imienia Scott, ponieważ
Imię Scott przede wszystkim jest niezgodne z systemem języka polskiego – zawiera podwojoną spółgłoskę na końcu, a także literę „c”, którą (jak można sądzić) miałoby się wymawiać jako [k]. Tymczasem, jak wiadomo, w polszczyźnie literze „c” odpowiada głoska [c] – ta, która występuje w wyrazach córka, cukier, coś itp.
Poza tym imię, które chciałby Pan nadać swojemu synowi, jest równobrzmiące z nazwą pospolitą skot. Skot to: 1. ‘dawna polska moneta’, 2. ‘dawne określenie bydła rogatego’. Choć współcześnie nie jest to wyraz powszechnie znany, to można się spodziewać, że tożsamość jego brzmienia z imieniem Scott naraziłaby Pańskiego syna na niemałe kłopoty, mogłaby stać się powodem wielu przykrości. Nie chciałby Pan chyba, by Pański syn był w jakikolwiek sposób kojarzony z bydłem rogatym.Źródło: rjp.pan.pl
Święta Logiko!!! Zachęcam do zinterpretowania na własny rachunek tego nomen omen paternalistycznego podejścia. A jeśli ja sobie skojarzę Ar-tura z bydłem rogatym leśnym, to mam wytoczyć proces rodzicom i urzędom?
Naukowcy zajmujący się nazwami własnymi to onomaści. Jeśli komuś się to skojarzy z bydłem rogatym lub czym innym, niech ich przemianuje na *nominologów, oczywiście bez pytania o zdanie.
IMION WIĘCEJ
Przez 30 lat opiniowano tak, jakby Polska — Ludowa i nowa — była jednojęzyczną i jednonarodową wyspą, nie utrzymującą kontaktów ze światem, innymi językami i kulturami.
Ciekawe, jak System i jego funkcjonariusze poradzą sobie z tym, że młodzi polscy obywatele będą nosić imiona: Mike, Mercedes, Robin, Andrea, Hannah, Jessica. Przy okazji, dotychczas kazano zapisywać Dżesika. Byli też i tacy giganci, którzy sprawili, że w bazie PESEL odnajdujemy obywatelki o imieniu Drzesika. Co tu jest bardziej egzotyczne?
Nie umiałem znaleźć dobrej interpretacji na temat możliwości nadawania imion zdrobniałych [o tym napisaliśmy więcej tutaj]. Czuję, że Madzia mogłaby budzić opór, ale nie bądźmy ślepi na to, że zupełnie dorosłe kobiety występują pod imionami Gonia, Małgośka, Ania, Kasia. Tymczasem Lena to ubiegłoroczna rekordzistka, mimo że można by widzieć w niej tylko zdrobnienie od Magdaleny, Heleny lub rosyjskiej Jeleny.
I JAK TERAZ DASZ NA IMIĘ?
Niezmiernie ciekawe w tym wszystkim jest to, że wraz z liberalizacją prawa do nadawania imion w Polsce przyszła moda na imiona… typowo polskie. I to też jest chyba typowo polskie: robić inaczej, niżby władza chciała (por. wpis o nieczytaniu książek). Zaczynają już więc raczkować i chodzić małe Zosie, Antosie i Franciszki. W podstawówkach też ich jest niemało. Czy nie mogą się bawić razem z Venus czy Scottem? Jak sądzicie?