rozmowy z jajem

Czym merda pies w zaspie śnieżnej. Parę słów o miłych pleonazmach (I)

CZĘŚĆ I

W ZASPIE

Szałkiewicz: — Idzie zima, więc nie od rzeczy będzie porozmawiać o zaspach śnieżnych. Jest nawet takie hasło w Wikipedii! Najsłodsza jest tam informacja, że Jerzy Bralczyk nie przekreśla śnieżnych zasp. Dokładnie zapisano to tak:

Wyrażenie „zaspa śnieżna” bywa traktowane jako błąd (pleonazm) jednak Jerzy Bralczyk nie przekreśla takiej formy.

Żurowski: — A czy Wikipedia coś mówi o stosunku Jerzego Bralczyka do zawiei i zamieci śnieżnych? Przekreśla, podkreśla, może wyboldowuje?

Szałkiewicz: — Taak, my sobie kpimy, a wikipedysta robi, co może, czyli odwołuje się do autorytetu. Sami mamy gorzej, bo takimi autorytetami (jeszcze przez chwilę!) nie jesteśmy i musimy nie tylko mówić, że „X”, ale też opowiedzieć, dlaczego „X”. A widziałeś kiedyś na własne oczy nieśnieżną zaspę śnieżną?

Żurowski: — Jako żywo nie widziałem. Nie widziałem też nielodowej kry i nieśnieżnych zawiei i zamieci właśnie. A jednak mamy tendencję, żeby dołączać do tych rzeczowników niepotrzebne (?) przymiotniki. Gdyby podejść do problemu dosłownie, to trzeba zdecydowanie potępić w czambuł wszelkie zaspy śnieżne i kry lodowe. Ten rodzaj błędu językowego nazywany jest tradycyjnie, fachowo pleonazmem, a znany jest powszechnie pod nazwą masło maślane. Drugi człon powtarza sens, który obecny jest już w pierwszym, więc nie ma logicznego uzasadnienia dla jego dodawania. Język nie zawsze jest jednak tak bardzo logiczny…

NA WŁASNE OCZY

Szałkiewicz: — I czasem nawet nie dostrzegamy tej pleonastyczności. Jak Ty sam, gdy pytałem o widzenie na własne oczy. Cóż więc takie pleonastyczne przymiotniki nam dają. Dwie rzeczy przychodzą mi do głowy. Po pierwsze, przybliżają nam jakieś pojęcie. Może lepiej rozumiemy, gdy mówi się nam o zamieciach śnieżnych czy krach lodowych. Po drugie, wzmacniają, uwypuklają pewne fragmenty wypowiedzi. Taka jest właśnie funkcja określenia własne w widziałem to na własne oczy. Czyli ‘naprawdę to widziałem, a nie że ktoś tam mi opowiedział’.

Żurowski:— Ogólnie to, że widzi się oczami, jest właśnie… oczywiste, ale czasem powtórzenie tej informacji jest przydatne, na przykład wtedy, gdy chcę powiedzieć, że widzę jednym okiem. Złapałeś mnie, że nie zauważyłem pleonazmu, który mi chytrze podsunąłeś, ale czy nie zdarza Ci się np. iść dokądś pieszo?

Szałkiewicz: — Powiedziałbym, że chodzę tylko i wyłącznie pieszo.

Żurowski: — Bo inaczej się nie da… Połączenie iść pieszo jest pleonastyczne, ale znaleźć je można w milionach tekstów języka polskiego. Tak samo pleonastyczne jest biec pieszo, ale to jest już praktycznie niespotykane. Tylko zwyczaj decyduje o tym, że nawet słowniki poprawnej polszczyzny akceptują iść pieszo i nie twierdzą, że to błąd. Z punktu widzenia semantyki znaczenie, które ma przysłówek pieszo, przydaje się dopiero wtedy, gdy połączymy go z czasownikiem oznaczającym przemieszczanie się w ogóle, bez wskazywania na sposób, np. wrócić pieszo, dotrzeć pieszo itd.

Szałkiewicz: — Tak, właśnie miałem się wtrącić, że równie ciekawe jest to, że ktoś mógł pójść do domu (np. z imprezy w centrum miasta) w taki sposób, że pojechał do siebie autobusem… Ale czy dostrzegłeś kolejny, powszechnie używany pleonazm, który Ci przed chwilą podsunąłem?

Żurowski: — Mówisz o tylko i wyłącznie? Rzeczywiście jest na tyle rozpowszechniony, że trafił już do słowników, choć zwykle z zaznaczeniem, że to wyrażenie potoczne. Tylko że to w ogóle nie jest pleonazm! W podręcznikach kultury języka takie wypadki nazywa się tautologiami. Różnica polega na tym, że w wyrażeniu zaspa śnieżna jeden z wyrazów jest nadrzędny, a drugi podrzędny, a w wyrażeniu tylko i wyłącznie oba są równorzędne. Niezależnie od tego i w pleonazmach, i w tautologiach mamy znaczeniowy nadmiar.

Szałkiewicz: — Wyjaśniłeś to krótko i węzłowato. Ups, znowuż tautologia? Tyle że już na tyle częsta, że pewnie węzłowato rzadko samo, bez tego krótko, występuje.

Zapraszamy na drugą część rozmowy tutaj.

Najnowsze komentarze